Miesiąc w Ameryce, nowe wnioski…

Gdy przyjechałem tu po raz 1-szy, w 2008 roku, nowe wnioski odnośnie USA nasuwały się codziennie po kilkaset razy, bo Ameryka była dla mnie taką świeżością, a ja chłonąłem to wszystko jak gąbka, albo nawet jak imigrant – socjal. Pisałem tego bloga, publikowałem wszystko z radością, częściej i gęściej. I nie byłem tak głupi, jak jestem teraz;) Bo internet łapałem sporadycznie od jakiegoś dalekiego sąsiada, a teraz mam własny router WiFi;) Internet naprawdę ogłupia, diagnozuję to po sobie, więc uważajcie z jego zażywaniem, używaniem, spożywaniem…
Codziennie dostaję na necie setki dowodów na to, że ludzie są idiotami i raczej ta tentencja się nasila, niż słabnie. Jednak, co mnie cieszy, około 95% moich znajomych z FB przebija średnią IQ obywateli tego kraju minimum o głowę (oj przydałaby się taka zapasowa głowa, gdy pierwszą stracimy z rąk refugeesów). Kurdę, ale fajnie byłoby być… smokiem albo hydrą. Obcinają jedną głowę, a tu wyrastają dwie. Odcinają te dwie, a tu cztery. Zayebaliby się na śmierć próbując nas wytępić tymi swoimi maczetami;)

Co nowego w Ameryce 2015?
Ameryka pachnie. To nasuwa mi się jako pierwsze, nowe odkrycie tego roku. Pachną ludzie, bo tu wody nikt nie oszczędza tak, jak w Polsce. Mój tutejszy kolega śmieje się, że gdy przyjeżdża do niego rodzina z Polski, to tak oszczędnie się kąpią pod prysznicem. Że włączają na chwilę wodę, moczą się nią, zakręcają kurki, mydlą ciało, myją je i na koniec na chwilę włączają wodę, by się spłukać. Nie wiem, co jest w tym śmiesznego, bo ja kąpię się dokładnie tak samo. Ekologia, ekonomia, whatever, ważne, by nie capić jak skunks, a co najwyżej, jak podstarzała kuguarzyca;)

W wielu miejscach USA woda jest za darmo – my mamy ją i jej podgrzewanie wliczone w czynsz, a takie Detroit ma ją za darmo, bo tam są Murzyny, które jakby jeszcze miały za wodę płacić, to by już zupełnie były czarne do kwadratu.
Ameryka zatem pachnie nie tylko czystością swoich obywateli, taniością markowych perfum, ale i pachnie suszarkami do ubrań.

Gdy idziesz lub jedziesz po amerykańskim osiedlu, gdy przechodzisz między domami, apartamentami, czy osiedlem kondominiów, prawie wszędzie czujesz zapach prania. Zawsze ktoś coś pierze, suszy. Bo to właśnie nie tyle zapach prania, co suszenia tego, co zostało wcześniej wyprane roznosi się po tutejszych okolicach.

Z tego co wiem, wszyscy obcokrajowcy, a szczególnie Żydzi wizytujący swoją Polskę często śmieją się z nas, że „pierzemy” ubrania na balkonach. Że widząc, jak ono wisi na zewnątrz naszych domów, pewnie czekamy, aż deszcz nam je wypłucze. W Stanach nie zobaczycie ani jednego tego typu widoku. Tu każdy ma suszarkę do ubrań. To tak samo obowiązkowe urządzenie domowe, jak lodówka, kuchenka gazowa i pralka. U każdego u kogo byłem, w jak nowym czy starym domu, każdy ma suszarkę! Niektóre wyglądają tak, jakby wymyślono je i wyprodukowano jeszcze przed pierwszym egzemplarzem Forda T. Owa suszarka jest gazowo – elektryczna, więc wydmuchy z rury wyprowadza się na zewnątrz domu i stąd właśnie na całym osiedlu wyczuwa się zapach prania, detergentów, zmiękczaczy, płynów do płukania. To 1sze, co zauważyłem i po czułem dopiero teraz.

W Polsce mój kolega też ma taką suszarkę. Bosch się nazywa. Najlepszy model. Ale niestety, w odróżneniu od rzeczy nabywanych i używanych przez dziesięciolecia w USA – ta jego europejska Boshka zepsuła się dwa miesiące po gwarancji. Tu jest to sprzęt chyba naprawdę niezniszczalny. Jak większość rzeczy w Ameryce – prócz turbodiesli VW;)

Drugie, co innego zauważyłem w USA, to ilość i wielkość miejsc parkingowych (nie mówię tu o centrach miast typu Chicago czy NY!) W Polsce, znaleźć miejsce parkingowe pod większością marketów często graniczy z cudem. Szczególnie, gdy różnego typu drogowe bydlęta stają nieraz na półtora, dwóch czy nawet czterech miejscach parkingowych na raz! Wkur… rza mnie to tak, że ZAWSZE zwracam uwagę, komentuję, oscentacyjnie tuż przy tego typu kierowcy robię zdjęcia i wrzucam je później na net.
W USA czegoś takiego nie ma! Na całe moje wieloletnie podróżowanie po USA, gdzie prawko może mieć i nierozgarnięty 16latek, i niedołężna 100latka, i Azjata prowadzący do tej pory tylko osła po drodze w Birmie, a teraz parkujący swojego LEXA w Birmigham, MI, każdy tu parkuje PRAWIDŁOWO! U nas, w Polsce, gdy już ledwie zmieścisz się na swoim miejscu, patrzysz, czy ktoś Cię nie obije z prawej lub z lewej. Tu zazwyczaj każdy jeździ własnym autem SAM, pojedyńczo, więc nikt z sąsiedniego pasażerskiego miejsca nigdy nie wysiada i nie obija. Ach ten dobrobyt i tanie auta i paliwo…

Trzecie, to to, że amerykańscy kierowcy zdziczeli. Zauważam to teraz codziennie. Dawniej tylko ja czasem kusiłem się na drogowe kozaczenie, na robienie sobie skrótów przez osiedle gdzie obowiazuje No thru traffic, na przejeżdżanie przez drive thru banku, objeżdżanie marketu z tyłu, by nie stawać po 5-6razy na obowiązkowych STOPach znajdujących się z przodu marketu przy każdych drzwiach wejściowych, stosowanie swoistej wolnopasowej rosyjskiej ruletki, na tzw. „bogusiowanie” czyli przeskakiwanie z pasa na pas i szukanie miejsca na pół auta, by wcisnąć się całym, itd. Robiłem to naprawdę sporadycznie, bo po Ameryce jeździ się po rostu ZAJEBIŚCIE! To kRAJ dla kierowców.
Teraz jadąc rano widzę, że wieeelu kierowców różnej maści, rasy, i płci zaczęło podobnie bogusiować. Ja sam, zazwyczaj z nudów, pędząc 80km/h po czteropasmowej drodze prowadzącej przez centrum mojego miasta obieram sobie na cel jakiegoś takiego Bugusia i po przejechaniu kilku mil okazuje się, że niewiele swoim drogowym kozaczeniem jest z przodu (a często, gdy źle trafi w pas znajduje się z tyłu). Czyli po raz kolejny dochodzę do wniosku, że NIE OPŁACA się tu KOZAKOWAĆ. No i kolejna złota zasada – ZAWSZE jedź AUTOSTRADĄ! Zawsze! Gdy z punktu A do punktu B mam 10mil w linii prostej miastem, albo 13-15 przez autostradę, to zawsze opłaca się nadłożyć te 3-5mil, by chociaż na chwilę wskoczyć na Highway, bo droga szybkiego ruchu zawsze prowadzi do celu w tempie kosmicznym!

Czwarte, to sklep, w którym zawsze kupuję buble. Jest taka sieć sklepów ABC Warehouse. Kupiliśmy w nim lodówkę (która zaczęła cieknąć już po miesiącu – ma maszynę do lodu, więc myślałem, że to źle podłączony wężyk z wodą, ale nie – to taki jej urok). Później kupiłem u nich stację pogodową, która podziałała 4m-ce. A ostatnio kupiłem cześć par okularów 3D, Sharp, niby oryginalne, prawdziwe, piękne, fancy-lancy… Wprawdzie wydarłem je za 10% wartości, ale żadne z nich nie działają, ot świeci się zielona diodka, a obraz jak był płaski jak 12latka, tak dalej pozostaje płaski.
Przypomni mi ktoś, jak wypróbować okulary 3D bez telewizora? Pamiętam, że patrząc w nich na zwykłą żarówkę, czy świetlówkę energoszczędną, czy na LED, czy IRdę pilota, widzi się coś więcej, niż bez tych okularów, ale zapomniałem, na co mam spojrzeć i jak to sprawdzić.

Co ciekawe, gdy postanowiłem wypróbować te okulary, to NIGDZIE nie mogłem. Szedłem od sklepu do sklepu, BestBuy, Target, Meijer, ABC Warehouse i… i nigdzie nie mogli mi pomóc. Wszystkie TV, które widzicie wystawione i włączone w amerykańskich sklepach, są modelami tzw. DISPLAY, które często nie mają nawet pilota, nie mają głowicy TV, gniazd z tyłu, nawet menu, a jedyne, co mają to wgrany jakiś program DEMO, jak są cudowne, ile mają pixeli i jakie odświeżanie.
To jest właśnie Ameryka i jej pragmatyzm. Taki TV z półki, który był włączony po 12godzin dziennie i tak nie może być później sprzedany, więc jest w nim tylko to, co niezbędne by zachęcić kupującego i nic więcej. Mądre? Głupie? AMERYKAŃSKIE! W Polsce przerabiamy to np. z telefonami, prawda? Te wszystkie Samsungi Galaxy Edge, które możemy popalcować w sklepie, nie mają w środku połowy bebeszków. Więc zawsze uważajcie, co kupujecie i czego to w środku ewentualnie w sobie nie ma.

A z okazji dzisiejszych urodzin autora tego Bloga, znów zabawmy się w LOTTO:)
Zamiast szczerych lub nieszczerych życzeń… podajcie mi szczere liczby, które pozwolą nam wygrać zielone miliony w amerykańskim Megamillion.
A zatem.. wskażcie proszę jedną cyfrę z zakresu 1-75 i ją wpiszcie w komentarzu:)
Z podanych przez Was liczb utworzę swoje kupony Lotto i będę je raz na jakiś czas nadawał, a ewentualną wygraną jakoś podzielimy. Naprawdę. Dziś jest do wygrania 90mln USD, więc… nawet jak dam Wam po promilu, to będziecie szczęśliwi, prawda?


1
. Klikamy powyższy button, wpisujemy cyfrę w komentarzu i czekamy, aż staniemy się milionerami. W podpisie proszę o imię, końcówkę PESELu, końcówkę SSN albo końcówkę numeru konta bankowego, bym wiedział, komu naprawdę wysłać część wygranej.
A kto ma mój nr tel, ten może podesłać magiczne cyferki SMSem:) Każdy tylko raz, bo pazerność nikomu nie wyszła na dobre …;)

27 myśli na temat “Miesiąc w Ameryce, nowe wnioski…

  1. 1 i 54.

    Zdecydowanie ta cyfra i liczba.
    I napisz coś więcej – o Amełyce. Jacy są ludzie, mentalność, zachowanie? Czy po ulicach ktoś chodzi? Nie no serio, bo tam wszyscy przecież jeżdżą 😀 Noo napisz coś więcej. Stosunek do flagi? (Słyszałam coś na ten temat).

    I masz błąd. „tentencja” zamiast „tendencja” ;))

    Polubienie

  2. Zachęcona Twoim blogiem ,postanowiłam sprawdzić „organoleptycznie” czy Ameryka pachnie praniem z suszarek .Właśnie wróciłam do domu z małymi uliczkami,małymi samochodzikami(myślałam że z lotniska odbierają mnie gokardem,ale to był opel). Udało mi się zwiedzić ,częściowo USA od kanadyjskiego Ontario po Florydę. I tak masz rację drogi , miejsca parkingowe ,jakośc aut jest super ale najbardziej podobały mi się restroom area. Dlaczego bo w PL zostałyby zniszczone ,pomalowane ,zdeptane i okradzione w godzinę po ich wybudowaniu.No i oczywiście oznaczenia autostrad ,zjazdów .W Kanadzie aby zobaczyć nr.zjazdu i drogi trzeba mieć teleskop bo znaki są wielkości paczki fajek ,ośiwetlenie autostrady zostało nie wliczone w jej cene ,ale po przekroczeniu granicy wraca się do normalności. Sądzę że Polska nawet nie wybada na tym tle najgorzej.NIe oszalałm jednak na punkcie USA i wiele rzeczy mi się nie podobało (a może to kwestia przyzwyczajenia),mimo luzu jaki tam panuje ,brakuje mi w wykonaniu autostrad ,wykończeniu budynków , tego szlifu stylu,klasy, dbałości o szczególy i ciężko mi się pogodzić jak można mieć samochód lepiej wykonany niż dom ,dom z patyków za który trzeba tyle płacić kryty papą jak u nas kurniki.miomo wszystko steki mnie ciągna do siebie i pewnie jeszcze się tam wybiorę .Pisz dużo po pióro masz co raz fajniejsze .To najlepszy blog jaki czytam.

    Polubienie

Dodaj komentarz