Miesiąc w Ameryce, nowe wnioski…

Gdy przyjechałem tu po raz 1-szy, w 2008 roku, nowe wnioski odnośnie USA nasuwały się codziennie po kilkaset razy, bo Ameryka była dla mnie taką świeżością, a ja chłonąłem to wszystko jak gąbka, albo nawet jak imigrant - socjal. Pisałem tego bloga, publikowałem wszystko z radością, częściej i gęściej. I nie byłem tak głupi, jak … Czytaj dalej Miesiąc w Ameryce, nowe wnioski…

Sobotnia 8 mila…

Przebywając akurat w pobliżu sławnej 8 mili, wybrałem się na zwiedzanie tejże ulicy. Eminema akurat nie było w mieście, nie odbierał telefonu, więc pojechałem do mojego ulubionego Meijer, gdzie powinienem mieć DOŻYWOTNI zakaz wstępu! Zawsze wchodzę do niego tylko po skeszowanie czeku w znajdującej się tam placówce mojego amerykańskiego banku, ewentualnie po gofry, bitą śmietanę, … Czytaj dalej Sobotnia 8 mila…

Skunksy i kuguarzyce…

Późnym wieczorem, kilka dnia temu, wioząc matkę do pracy, poczuliśmy w pewnej chwili w naszym samochodzie specyficzny zapach… Bez wątpienia nie był to zapach bąka, pszczoły ani osy… Nie były to rozkładające się zwłoki, ani smród murzyńskiej chaty. Był to przejechany gdzieś przez kogoś, o wiele wiele wcześniej SKUNKS! Jedno wciągnięcie gramocząsteczki tego zapachu w … Czytaj dalej Skunksy i kuguarzyce…